W
Muzeum Współczesnym we Wrocławiu, zobaczyć możemy kontynuację pracy nad
Cybernetycznym Układem Sterującym prof. Zbigniewa Makarewicza. Na czas
nieokreślony objął on dowodzenie nad wolierą numer 6 we wspomnianym już
Bunkrze. Projekt ten będący w ciągłej budowie, zorganizowany jest w ramach
Niezależnej Inicjatywy Artystycznej/ Independent
Art Initiative.
Zbigniew
Makarewicz- urodził się 1940 roku w
Wilnie. Ukończył I Liceum
Ogólnokształcące im. St. Dubois w Koszalinie, studiował rzeźbę w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk
Plastycznych we Wrocławiu. Otrzymał
tytuł magistra, dyplom z wyróżnieniem w pracowni Xsawerego Dunikowskiego i Apolinarego Czepelewskiego. Kwalifikacje
I stopnia uzyskał na podstawie rozprawy pod tytułem Konstrukcje, rekonstrukcje, dekonstrukcje, a kwalifikacje II stopnia na podstawie rozprawy habilitacyjnej Specjalne Projekty Przestrzenne. Jest Rzeźbiarzem,
twórcą instalacji, happeningowcem, krytykiem artystycznym, animatorem inicjatyw
artystycznych, wykładowcą Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.
Panie Zbigniewie,
proszę dokończyć zdanie: Jestem…
Jestem? Właśnie ja nie pamiętam kto ja jestem…(śmiech). Jestem kierownikiem budowy (w tej chwili)
Cybernetycznego Układu Sterującego.
A nie w tej chwili?
A nie w tej chwili to ja jestem …rencistą, inwalidą
wojskowym. Dyplomowanym nauczycielem akademickim, nawet wciąż jeszcze w pracy.
Kim ja jestem jeszcze… No zwycięzcą , ale to już dwanaście lat temu, turnieju w
strzelaniu z pistoletu wojskowego, pierwsze miejsce na Dolnym Śląsku- to jest
jedyny mój życiowy sukces, odnotowany. Byłem najlepszy.
Jestem człowiekiem bardziej zabawowym, niepoważnym raczej ,
jak widać. Nie lubię sztuki z
zaciśniętymi zębami.
W takim razie, proszę
powiedzieć Co To Jest ?
Gdzie jesteśmy?
To jest miejsce, w którym kontynuuję pewną
tradycję; budowy takich urządzeń, które nazwałem Cybernetycznym Układem
Sterującym, budowanych z różnego rodzaju
resztek, złomu, resztek technicznych - co się odwołuje oczywiście do wysokiej
techniki. Jest to rodzaj przewrotnego komentarza do naszej
rzeczywistości.
Do jakich przemyśleń,
refleksji chciałby pan tymi pracami zachęcić potencjalnego widza?
Na tej wystawie są rzeczy, które stają się czymś zupełnie
innym. Powiedzmy mamy maszynkę do mięsa, a nazwana zostaje ona jakąś bardzo
wzniosłą terminologią.
Ale to jest zabawa
słowem obrazem, czy mamy szukać tu jakiegoś drugiego dna, przekazu?
Tu występuje pewna poetyka. Wśród tych kilkudziesięciu nazw opisujących Cybernetyczny Układ Sterujący, co jest takim masłem maślanym bo jak cybernetyczny to przecież sterujący, znajdujemy też np. Monitor z Przystawką Mocy. Różnie to można rozumieć. Monitor to pierwotnie była przecież obudowa do radia w pierwszym modelu Układu z 1969 roku.
Tu występuje pewna poetyka. Wśród tych kilkudziesięciu nazw opisujących Cybernetyczny Układ Sterujący, co jest takim masłem maślanym bo jak cybernetyczny to przecież sterujący, znajdujemy też np. Monitor z Przystawką Mocy. Różnie to można rozumieć. Monitor to pierwotnie była przecież obudowa do radia w pierwszym modelu Układu z 1969 roku.
Czyli rodzaj „poezgrafii”
tylko tutaj, do słowa dodajemy obraz
trójwymiarowy. Jakąś przestrzeń.
Tak, to jest swojego rodzaju poetyka. Indykator Redukcji na
Płaszczyźnie Zespolonej. To jest kontrast tej terminologii, która jest częściowo
prawdziwa, z przedmiotem, który z nim kontrastuje, jest trochę tak do śmiechu…
A co ma na celu fakt,
że to wszystko się dzieje w czasie, że
widzowie przychodzą i stają się tego częścią, uczestniczą w procesie twórczym?
To jest wynik mojej perfidnej trochę
przewrotnej koncepcji, dla której inni tworzą za mnie. Wszystkie moje prace to
w jakimś stopniu plagiat.
Lubię pracować w zespole. Nie mam
pretensji do bycia wielkim, wspaniałym artystą. Raczej uwielbiam stan
wspólnej zabawy. Tak więc wymyślam kilkadziesiąt tych terminów, a dalej la la la, zobaczymy kto co wymyśli.
Pierwszy raz gdy robiłem ten Cybernetyczny Układ to pomagali mi studenci z
Politechniki, którzy czyścili ścianę w galerii,
kupiłem skrzynkę wina, całkiem dobrego, siedzieliśmy razem… i
wymyślaliśmy. A dalej okazało się, że
w BWA, kiedyś na Świdnickiej, na przciwko dzisiejszego domu handlowego
Renoma, mają sąsiadów, którzy mają w
piwnicach różne graty, no i z Frankiem
Oborskim, pracownikiem BWA, poszliśmy
zobaczyć… i zaczęliśmy komponować.
A jakie byłoby pana
takie artystyczne marzenie, w sensie jaką przestrzeń, albo jakie warunki
chciałby Pan mieć do stworzenia swojej
wymarzonej pracy? Taki rozmach totalny, zero ograniczeń…
Rozmach totalny… (śmiech).
No chyba że pan woli
jednak coś małego. Ma być miejsce wymarzone.
Nie no, oczywiście
mógłbym zaadoptować cały ten schron…
Więc to jednak to
miejsce, ten schron, Wrocław?
Hmmm…
robiłem kiedyś taki projekt nawet … Muzeum Archeologiczne Festung Breslau, na sympozjum
Wrocław 70. Wykopaliska archeologiczne z Twierdzy Wrocław, tak jakby istniał
sto tysięcy lat temu, a nie parę dziesiątków lat wcześniej. Robiąc ten Cybernetyczny Układ pierwszy raz,
to taką kabinę ustawiłem w galerii… i to był Bunkier Dowodzenia. Wciąż mnie ta
przeszłość Wrocławia frapuje. Taka dramatyczna, to przecież zaginione miasto,
przestało istnieć, wyparowało… taka fascynacja po prostu.
Druga
rzecz, to ta technika, z którą ja jestem w zupełnym rozbracie, bo ja z trudem
nauczyłem się telefonować i jeździć na rowerze. To cała moja umiejętność, nigdy
nie miałem prawa jazdy, dopiero w wojsku jak byłem musiałem różne te techniki
opanować…
No i te strzeleckie.
Strzeleckie tak. Ale to należy do tradycji rodzinnej, więc to nic dziwnego.
No i tak
sobie ten mój świat wywoływałem, tymi moimi utworami. Oczywiście to może być w
dużej przestrzeni wiele rzeczy; bo jeszcze jest inna seria: Paradoksalne Pamięciowe
Pojemniki Pojęciowe, której jestem największym na świecie właścicielem całej
tej kolekcji, kilkadziesiąt tysięcy sztuk.
Pięknie.
To są rzeczy, które normalnie wyrzuca się na śmietnik, ale ja to gromadzę od kilkudziesięciu lat.
Chomikuje Pan.
Chomikuję. Parę razy udało mi się wytapetować tymi właśnie „ śmieciówkami” różnymi całą galerię, ale to wszystko: ściany, sufity, kotłownie..itd. Taki wielki zbiór rzeczy Nikomu Niepotrzebnych. Bezwartościowych. Publiczność oglądała to z zajęciem.
Na pewno. To
też zestawienie wszystkiego razem, musiało właśnie robić wrażenie.
To jest to. Oczywiście ja robię nie tylko to. Ale tak naprawdę robię po prostu to co najbardziej mi się chce. Zgodnie z tym co mi kiedyś powiedzieli robotnicy w pewnej fabryce, gdzie robiłem swoje rzeźby, takie piękne metalowe i w ogóle, ano była przerwa w pracy i ja zapytałem, bo oni mi pomagali, tacy ofiarni byli, no i zapytałem jak im się podoba to co ja robię. A oni „ nam się to ani podoba ani nie podoba ” ja na to- " no dobrze, ale wy mi tu tak pomagacie, no pracujecie, marnujecie czas, bezpłatnie.” " Ano bo my się tak zastanawialiśmy nad tym co wy tutaj robicie i stwierdziliśmy, że dobrze, że w Polsce są jeszcze takie wariaty co robią co chcą, a nie to co im każą”. No i ja to sobie wziąłem głęboko do serca jako lekcję sztuki. Ja mam robić to co chcę, a nie to co mi każą.
rozmowę z prof.Zbigniewem Makarewiczem, przeprowadziła Dominika Chochołowska
prof. Zbigniew Makarewicz- kierownik budowy, Muzeum Współczesne we Wrocławiu |
Interesujący projekt (chociaż, muszę przyznać, że nie do końca rozumiem o co w nim chodzi :) ).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa z panem Makarewiczem.
Pozdrawiam.