Spektakl
Gobo. Digital Glossary to niezwykły, plastyczny pokaz stworzony przez
rosyjską grupę Teatr Akhe, który już dziś nazwać możemy klasyką awangardy
teatralnej XXI wieku.
|
fot. Krzysztof Mokanek |
Przedstawienie
zobaczyć mogliśmy w ramach festiwalu Avant Art Festival we Wrocławiu.
Tegoroczna edycja festiwalu poświecona jest prezentacji sztuki z Rosji, stąd
też obowiązkowa obecność grupy Akhe. 12 października w Teatrze Muzycznym
Capitol, Teatr Akhe zaprezentuje jeszcze
spektakl Enter Face Lab, który jest
wynikiem koprodukcji właśnie z Avant Art.
Teatr Akhe powstał 1989
roku w Sankt Petersburgu, założony przez Maksima Isajewa, Pawła Semczenkę i
Wadima Wsiliewa. Dziś na sukces
poszczególnych spektakli pracuje większa grupa ludzi w tym plastycy, aktorzy,
muzycy. Teatr Akhe nazywany jest teatrem
plastycznym ( teatr, w którym głównym środkiem wyrazu artystycznego jest
plastyka obrazu) , teatrem
optycznym ( dosłownie Theatre
Optique to urządzenie do
wyświetlania pierwszych filmów rysunkowych) albo też rosyjskim teatrem inżynieryjnym ( teatr eksperymentalny: praca światłem, dźwiękiem, przestrzenią
-aktor pełni jedynie rolę operatora).
Wszystkie te określenia, mimo iż nie są tożsame, bardzo dobrze opisują
działania grupy.
W
wyniku pracy Teatru Akhe powstają niezwykłe przedstawienia, będące rodzajem
kompilacji happeningu, instalacji, wideoartu, performance’ów, teatru lalek i
tradycyjnego spektaklu teatralnego. Umiejętne połączenie nowych form
artystycznego przekazu (jak np. wideoart) z tradycyjnymi (np. teatr lalek),
dostarcza widzowi niezwykłych wrażeń. Artyści łączą stare z nowym, budują na
scenie magiczny świat, o którym
chciałabym opowiedzieć właśnie na podstawie spektaklu Gobo. Digital Glossary, który miałam przyjemność zobaczyć.
Pierwszy
obraz, który rozpoczął przedstawienie
sprawił, że poczułam autentyczną radość uczestniczenia w czymś
zaczarowanym i prawdziwym jednocześnie. Na scenie, w różnych jej częściach
ustawione były małe instalacje, ruchome rzeźby, będące połączeniem nowoczesnych
i naturalnych materiałów. Z przodu - na środku sceny, akwarium, z tyłu - podzielona
linami płachta do multimedialnych
projekcji. Cały ten świat ukazuje się przed nami na scenie za sprawą dźwięku i
światła w pierwszej minucie spektaklu. Mini laboratorium pełne szklanych fiolek
i menzurek, dziwaczna luneta na statywie, mechanizm z siekierą, a przede
wszystkim świetlne, zielone linki, niczym laserowe zabezpieczenia w bankach i
światowych galeriach sztuki oraz dwóch ekscentrycznie wyglądających brodaczy.
Wszystko to sprawiło, że już od pierwszej chwili czuło się delikatny dreszczyk,
a oczy świeciły w ciemności w niemym zachwycie.
Historia
w Gobo. Digital Glossary, opowiada o nieistniejącym
bohaterze współczesności. Poszczególne instalacje, wprawiane w ruch przez dwóch
aktorów, w ironiczny, poetycki, dziwaczny albo też nieco makabryczny sposób,
definiują naszego bohatera. Zawsze jednak zachowana jest niezwykła plastyka obrazu.
Poszczególne sekwencje gładko przechodzą z jednej w drugą. Utrzymywane są w
szybkim tempie nie pozwalając widzowi ani na chwilę oderwać się od proponowanych
obrazów. Poza ciekawie opracowanymi rekwizytami wykorzystywanymi do
poszczególnych scen, robionymi recyklingową metodą z prostych przedmiotów
codziennego użytku (ich pochodzenie nie jest kamuflowane przez co wzmocniony
jest efekt teatralności, umowności pewnych rzeczy i zjawisk), do pełni
wizualnego odbioru użyte są również projekcje multimedialne: animacje i wideo ( nagrywane również w czasie
rzeczywistym za pomocą małej kamerki w obudowie rewolweru z gałązek i patyków)
oraz niezwykła gra świateł.
Na
całość przedstawienia składa się także umiejętna gra aktorska oraz bardzo
precyzyjnie dobrana muzyka, która odgrywa bardzo istotną rolę w spektaklu.
W Gobo. Digital Glossary zastosowany jest
system czytelnych znaków- symboli. Często w nieokrzesanej, prymitywnej formie
opowiadają luźny monolog o nas wszystkich – małych i często śmiesznych
bohaterach współczesności, którzy mimo wszystko wciąż potrafią jeszcze wzruszać
się i kochać.
Na
koniec przywołam parę tych najbardziej
znaczących dla mnie scen: moment biczowania książki, w którym drugi z aktorów
zaczyna ciąć ją piłą - po scenie wirują fragmenty słów i pojedynczych liter, w
tle wyświetlane są płatki spadającego śniegu; sen naszego bohatera, kiedy to
sam podwiesza się i podciąga na linie wysoko w górę za jedną nogę, wiruje przy
tym krzesłem i ściąga fragmenty garderoby; fragment z wykorzystaniem starych
fotografii, opowiadający o kobietach, które kochał nasz bohater, sceny z
krasnalem w akwarium – połączenie planu lalkowego z wideoart tworzonym w czasie
rzeczywistym i oczywiście scena z pacynką kangurka boksującego twarz naszego bohatera, który nieco zaskoczony
zaczyna delikatnie całować jego małe,
zajadłe łapki.
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
Oczywiście w mnogości
obrazów, które prezentuje w tym spektaklu zespół Akhe, obok tych, które
zachwycają,
pojawiają się i te mniej udane, nie mające aż takiej siły wyrazu,
albo po prostu nie trafiające w moją wrażliwość. Jednak zachowane jest tu
najważniejsze – przyciąganie. Spektakl zmusza widza do nieustannej uwagi –
skupienia. Dzięki temu możemy odbierać w pełni te najpiękniejsze
momenty, przeżywać je w kontekście całości spektaklu.
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
|
fot. Krzysztof Mokanek |
Dominika Chochołowska - Bocian